Żywnościowe kłamstwo

Żywieniowe blagi, kłamstwa czy zafałszowania dotyczą każdego
z konsumentów czyli wszystkich nas.
Dobrze, że istnieją organizacje, żywieniowcy, dziennikarze czy pasjonaci,
którzy tropią te zmowy i oszustwa.
Będziemy je dla Państwa wyszukiwać w internecie czy prasie i sukcesywnie dodawać.

 

Jak upiec chleb z ludzkich włosów? Obojętnie, czy chodzi o bułkę, chleb
czy bagietkę – aby ciasto przemysłowych wyrobów mącznych było bardziej
elastyczne, dodaje się do niego pewien aminokwas: cysteinę. Ten
organiczny związek chemiczny otrzymuje się przez fermentację kultur
bakteryjnych, ale też z… ludzkich włosów. W celu ich pozyskiwania
powstał w Chinach cały przemysł. Zbieracze odbierają włosy z salonów
fryzjerskich i workami sprzedają je hurtownikom. Ci z kolei dostarczają
je do sortowni, gdzie ręcznie oddziela się włosy od zanieczyszczeń i
śmieci – w Chinach jest to pożądana i dobrze płatna praca. Tony
oczyszczonych i sprasowanych w bele włosów przekazywane są do kolejnego
etapu produkcji, gdzie zostają rozpuszczone w wielkich kadziach z
kwasem. Duże piekarnie dodają potem do ciasta wysuszone i sproszkowane
pozostałości ludzkich włosów. Wprawdzie od 2013 roku proceder ten został
w Unii Europejskiej zabroniony ze względów etycznych, ale przemysł
spożywczy już dawno znalazł alternatywę w postaci świńskiej szczeciny, końskich kopyt i kurzych piór.

 

Ekstrakt z pomidorów neurotoksyną?

Glutaminian sodu jest neurotoksyną niszczącą komórki mózgowe – ostrzega Konrad Beyreuther, naukowiec badający chorobę Alzheimera.
Ten dodatek podejrzewany jest też o to, że wywołuje chorobę Parkinsona oraz zmiany nowotworowe.
Zamiast pisać „glutaminian sodu” koncerny używają kryptonimów, takich jak „ekstrakt z drożdży”
lub „ekstrakt z pomidorów”, „białko sojowe” albo po prostu „aromat”!
Eksperci radzą, aby częściej kupować w miejscowych sklepach ze zdrową żywnością
lub sklepikach z żywnością od firm rodzinnych , nawet jeśli w tym przypadku również nie mamy gwarancji, że produkty nie zawierają niewielkich ilości pestycydów albo substancji toksycznych.

 

Po co nawozi się rośliny neurotoksynami?

Zastanawialiście się, jak to możliwe, że większość pomidorów, papryk
czy winogron w supermarketach ma mniej więcej tę samą wielkość?
W przyrodzie rzadko się zdarza, aby coś rosło równomiernie.
Jak więc udaje się to przemysłowi spożywczemu?
Odpowiedź rozczarowuje: dzięki chemicznym regulatorom wzrostu.
Jeden z nich nazywa się etefon i stosuje się go, aby zmaksymalizować plony.
Środek jest dopuszczony w całej Europie, choć w różnych wartościach granicznych.
Problem polega na tym, że etefon ma działanie neurotoksyczne i już w małych dawkach
(1,65 mg na kilogram masy ciała) niesie poważne zagrożenia dla zdrowia.
Objawami są rozwolnienie, podrażnienia skóry i błon śluzowych oraz uszkodzenia
neurologiczne – np. depresje lub zaburzenia motoryki.

Rybka w glazurze!

Pracownicy Polskiej Inspekcji Handlowej ujawnili niedozwolone praktyki
polegające na pokrywaniu mrożonych ryb dla zwiększenia ich wagi zbyt
grubą warstwą lodu (tzw. glazurą) oraz sprzedawaniu śledzi w puszkach,
w których – według etykiety – miały znajdować się… sardynki.

Jak sfałszować łososia?

Kto dziś sądzi, że kupił w supermarkecie „prawdziwego” łososia, z reguły
się myli. Rzadko można w korzystnej cenie nabyć ryby tego gatunku żyjące
dziko. W polskich sklepach króluje łosoś hodowlany. A to czyni różnicę!
Łososiowe farmy zasłużenie są krytykowane przez ekologów i obrońców praw
zwierząt. Uznawane są za siedlisko chorób i pasożytów, a stłoczone
w nich ryby są faszerowane antybiotykami. Badający je naukowcy znaleźli
w ich mięsie wiele substancji rakotwórczych, takich jak metale ciężkie,
dioksyny czy polichlorobifenyl. Ale to nie koniec zabiegów
marketingowych”. Jeszcze większą pomysłowością wykazują się sprzedawcy
zza oceanu. Ich hitem rynkowym okazał się nie tak dawno tzw. morski
łosoś z Alaski, który już po pobieżnym badaniu okazał się dorszem,
zafarbowanym barwnikiem o nazwie handlowej czerwień koszenilowa A.
Substancja ta w Norwegii, Finlandii czy USA została zakwalifikowana jako
szkodliwa dla zdrowia i potencjalnie rakotwórcza. W Stanach
Zjednoczonych – jak twierdzi sporządzony w latach 2010–2012 raport
pozarządowej organizacji Oceana – aż jedna trzecia ryb sprzedawana jest pod niewłaściwą nazwą!

Wygodny, ale niebezpieczny!

Analizując dane z dużego, przekrojowego badania zwyczajów żywieniowych
w Południowej Korei, doktor Hyun Joon Shin odkrył, że popularny makaron
instant, znany w Polsce głównie z zupek chińskich, jest niezwykle
niebezpieczny. Już spożywanie go dwa razy w tygodniu znacząco,
bo o 68 %, zwiększa ryzyko wystąpienia chorób serca, cukrzycy i udarów mózgu.
Dotyczy to w większym stopniu kobiet niż mężczyzn i dzieje się tak bez względu na to, jak wygląda pozostała część diety.